Film Pamietniczek z Podróży - Buenos Aires i okilice


Diego Mardona, Evita Peron i Carlos Gardel witają turystów na balkonie w La Boca. Buenos Aires ma swoje wiecznie błyszczące gwiazdy. Każde spotkanie z nimi w tym wyjątkowym mieście znalazło swoje odbicie na stronach mojego pamiętniczka - bo jak tu nie kochać tango, futbol, film...

Przedstawiam dziś ostatnią część Pamiętniczka pisanego w Ameryce Południowej. Tym razem zapraszam do obejrzenia stron, które powstawały w Buenos Aires i okolicach.

Ostatni raz La Boca





Dziś nasz ostatni dzień w Buenos Aires. Rano opuszczamy pokoje i wymeldowujemy się z hotelu. Zjadam ostatnie argentyńskie śniadanie, ostatnie dulce de leche i media luna.
Wylot mamy dopiero późno po południu, więc dzisiejszy dzień wykorzystujemy na powtórki. Chcemy jeszcze raz poczuć atmosferę La Boca. Tak zdecydowaliśmy wczoraj podczas pożegnalnej kolacji, zastanawiając się jak wykorzystać dzisiejszy dzień.

Azulejos i błogosławione domowe kawiarnie co ratują nas przed chłodem.



Zmarznięci wchodzimy do najbliższej kawiarni. Jest malutka, zrobiona z mieszkania i dzięki temu można się poczuć tutaj jak w domu. Jestem zachwycona bo jeszcze chwilę wcześniej marzyłam przecież o domowym ciepełku. W środku prawie pusto, oprócz jednego stolika wszystkie miejsca są wolne. Rozglądam się dookoła. Bardzo mi się tu podoba. Przestrzeń mieszkania wypełniają malutkie stoliki, krzesła, fotele, kanapa, różnokolorowe serwety, obrazki na ścianach, na regale książki, zabawki, gry planszowe.

Kraj Diego - jesteśmy w Urugwaju



Wstajemy wcześnie rano i idziemy do portu. Dziś mamy w planie wycieczkę do Urugwaju, będziemy płynąć statkiem na druga stronę  La Plata. Pogoda bardzo niestety się popsuła. Jest zimno, tylko 8 stopni i wieje chłodny wiatr. Ubieram się na cebulkę wykorzystując swoje najcieplejsze ubrania. Po około 15 minutach marszu docieramy do portu… i tu niespodzianka... to nie ten port... nie stąd wypływają statki do Urugwaju.

Co się wydarzyło na prawdziwej argentyńskiej farmie.


Jesteśmy na argentyńskiej wsi, na farmie o przydługiej i jakże wymownej nazwie Don Silvano Estancia Turistica. Poznaliśmy już gauchos, ich historię, kulturę, podziwialiśmy wyjątkowe umiejętności jeździeckie. 
Jest fajnie.

Teraz chętni spośród nas także mogą sprawdzić się w siodle. Większość korzysta z tej atrakcji a my idziemy chwilę odpocząć  w cieniu i ugasić pragnienie. Zaglądamy do malutkiego sklepiku. W środku jest uroczo, jakby czas zatrzymał się tu w miejscu.

Dziś prawdziwych gauchos już nie ma?




A jednak zobaczymy prawdziwą estancię i mam nadzieję prawdziwych gauchos. Z Buenos Aires jedziemy ponad godzinę, naszym celem jest Don Silvano Estancia Turistica. Daleko za miastem, zjeżdżamy z autostrady, na końcu polnej drogi wita nas parking i ogromny szyld z nazwą farmy.
Ani przez chwilę nie miałam złudzeń,

Nuestra Senora de Lujan - Patronka Argentyny



Feliz Dia Madre de Lujan - Miłego Dnia życzy Matka z Lujan ogromny plakat z tym napisem wykonanym ozdobnymi literami ale dziecięcą ręką wraz z podobizną świętej figurki wita mnie przy wejściu na teren bazyliki. Jesteśmy w Lujan miejscowości oddalonej o 70 km od Buenos Aires.

Szukając tanga w San Telmo



Nie wiem kim był San Telmo i dlaczego został świętym czy błogosławionym, ale chyba był kimś ważnym skoro jego imieniem nazwano całą dzielnicę.

San Telmo to część miasta, która na przekór upływającemu czasowi zachowała swój uroczy charakter niegdysiejszego Buenos Aires. Można tu znaleźć brukowane ulice, wąskie chodniki, wiekowe kamienice, drewniane żaluzje, ozdobne balkony, stare latarnie. Klimatu dodają liczne sklepy z antykami i starociami, antykwariaty z zakurzonymi stertami książek, wszystko opatrzone stylizowanymi szyldami i starymi reklamami.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...