Co robić na Bali? - nasz subiektywny wybór


Co można robić na Bali? Oczywiście jak na każdej wyspie można całe dnie spędzić na plaży, a wieczorami korzystać z bogatej oferty rozrywkowej. Można też zrezygnować z tego i pojechać w głąb wyspy. Najpiękniejsze miejsca leżą z dala od turystycznych kurortów. Warto zobaczyć Ubud (pisałam o tym tutaj), pola ryżowe, wulkany, wąwozy, wodospady ukryte w gęstej dżungli. Można też poświecić swój czas na zwiedzanie licznych świątyń. Każdy sposób wypoczynku jest dobry, byleby służył nam dobrze.

 My wybieramy przyrodę, widoki i świątynie.


Rezygnujemy praktycznie zupełnie z balijskiego plażowania. Jest nam łatwo podjąć taką decyzję bo w planach mamy za chwilę rejs na Komodo i odwiedzenie licznych wysepek po drodze.


Jestem wdzięczna za ten wybór... Już od pierwszego dnia czuję jak mocno wzywają mnie balijskie świątynie…


Lubię w nieznanym kraju przyglądać się ludziom a szczególnie ich obyczajom, wierzeniom, tradycji. Chętnie odwiedzam ważne dla mieszkańców miejsca. Marzę by choć przez chwilę poczuć ich duchową aurę, bo ludzie zawsze potrzebowali i wciąż potrzebują w coś wierzyć, mieć jakiś cel, jakiś punkt zaczepienia, nadzieję, że to wszystko ma sens. I nie chodzi mi o religię, bardziej o duchowość, o drogę do życiowej prawdy a czasem po prostu o światło w ciemności. Nie muszę wiedzieć wszystkiego, wystarczy mi w zupełności jedno malutkie ukłucie w sercu, poruszenie, jakaś inspiracja.


Dlatego lubię słuchać stare opowieści i legendy, szukać i znajdować w nich to co tak trudno dostrzec we współczesnej codzienności. Mam szacunek do świętych patronów i ich historii, roli szamanów, przewodników duchowych, uzdrowicieli.

Poddaję się więc magii wyspy i nie protestuję gdy czar balijskiego życia wciąga mnie i zaciekawia coraz bardziej.


Do szamana jednak nie idę, choć tu na Bali z pewnością nie byłoby to trudne. Wielu turytów korzysta z takiej atrakcji.

Ja wybieram świątynie.

W języku balijskim świątynia to “pura” co podobno tłumaczy się jako “za murem”. I tak rzeczywiście jest, każdą świątynię otacza mur; do każdej wchodzi się przez bramę, często bogato zdobioną.


Dla architektury balijskich świątyń charakterystyczne są także tzw. bramy otwarte, rozszczepione, pozbawione sklepienia. Prowadzą do nich schody, na których poustawiane są posągi bogów i demonów, niektóre o bardzo groźnych obliczach. Nie mam wątpliwości, one strzegą tych miejsc.



Zza  świątynnych murów wystają strzeliste pagody, zaopatrzone w wielostopniowe daszki pokryte czarną słomą. To niewątpliwy znak, że tu odbywają się tajemnicze balijskie obrzędy łączące w sobie elementy hinduizmu, buddyzmu i wszechobecną wiarę w dobre i złe duchy. Turyści często nie mają wstępu na teren świątyni, pozostaje nam tylko zaglądać do środka przez zamknięte ażurowe bramy lub uchylone drzwi.


Zbudowane z czarnego kamienia wulkanicznego stoją tu od setek lat i wciąż fascynują swoją unikalną architekturą, bogatymi zdobieniami, oszczędną kolorystyką i złoceniami; zachwycają obfitością rzeźb i ornamentów, często nawiązujących do motywów roślinnych.


Malowniczo usytuowane na zboczach klifów, wśród zieleni tropikalnej roślinności, w środku dżungli czy na brzegu oceanu przyciągają rzesze turystów. Każda z nich jest inna, choć tak bardzo podobne. Każda ma coś wyjątkowego do zaoferowania, z każdą związana jest jakaś tajemnica.

Okazałe, mistyczne, piękne świątynie stanowią prawdziwy skarb wyspy.


Już nie mogę doczekać się naszych wędrówek i doświadczania z bliska wszystkiego tego co można określić balijską duchowość…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...