La Boca znaczy usta - witaj Buenos Aires.


 Zwiedzanie Buenos Aires zaczynamy od śniadania. Wybieram tutejsze przysmaki: media luna, dulce de leche i kawę - tak podobno wyglada typowe argentyńskie śniadanie. Lubię słodkości więc od razu staję się fanką karmelowego kremu i rogala. Kawa stawia mnie na nogi a każdy jej łyk to jak zawsze prawdziwa poranna przyjemność.





Po posiłku jestem gotowa na spotkanie - witaj boskie Buenos!

Taksówką jedziemy zobaczyć słynną La Boca. Jest wciąż jeszcze wcześnie rano. Dzielnica dopiero szykuje się na przywitanie turystów. Na ulicach, przed restauracjami i kawiarniami  ustawiane są stoły, krzesła, tekturowe reklamy. W użycie idą miotły i ścierki. Sprzedawcy rozkładają powoli swoje kramiki. Nikt się nie speszy, wszystko w swoim tempie budzi się do życia.



La Boca znaczy usta. To niegdyś uboga dzielnica portowa, miejsce o którym śnili marynarze w czasie długich dni i nocy poza domem. To dzielnica małych, kolorowych domków. Tu mieszały się języki i kultury, obok siebie mieszkali marynarze, rybacy, ich rodziny, prostytutki, pijacy, stręczyciele i znane osobistości. Przy samym porcie widzimy dom w którym kiedyś mieszkał Aristotelis Sokratis Onasis. Tu w lokalnym klubie sportowym Boca Juniors swoją karierę piłkarską zaczynał Diego Maradona.



Zwiedzanie zaczynamy więc od stadionu La Bombonera. Nie możemy wejść do środka ale przez kraty ogromnej bramy wjazdowej i tak widać wszystko. Przy wejściu głównym odwiedzamy okolicznościowe sklepy, nasi panowie są zachwyceni, dają się skusić nawet na jakieś piłkarskie pamiątki. Duch Maradony jest tu wszechobecny, figury piłkarza, naturalnych rozmiarów są wszędzie, Maradona spogląda na nas także z rożnych murali.


Na jednym z nich wypisano nawet okolicznościowy wiersz adresowany do niego. Trudno się dziwić jest chlubą tego miejsca, jawnym dowodem, że każdy może zrobić karierę i  każdy może być bogaty.


Przechodzę przez ulicę i słyszę głos naszego przewodnika - Patrzcie, tu zaczyna się najsłynniejsza ulica La Boca, to Caminito.
Dziwne, taka mała, niepozorna - myślę po cichu, ale z każdym krokiem odkrywam jej urok. Urzekają mnie malutkie, bardzo kolorowe domki, ściśnięte jeden przy drugim, niewielkie płotki, kocury wygrzewające się na dachach,  Matka Boska z dzieciątkiem, kolorowe płaskorzeżby Madre de Lujan, krzywe chodniki, stylowe latarnie.




Robi się coraz cieplej, słońce przyjemnie nas ogrzewa i sprawia że kolory otaczających mnie domów jeszcze mocniej oddziaływują na wyobraźnię i zmysły. Zachwycają od lat, nie tylko mnie. Wielu artystów ma tu swoje pracownie, w oknach oglądam obrazy nawiązujące od architektury i klimatu Caminito. Z wielką przyjemnością odwiedzam malutkie galerie, wchodzę w kolorowe podwórka i podziwiam porozwieszane obrazy. Podobają mi się.



Przewodnik uświadamia nam, że te odważne zestawienia kolorów na domach i płotach to nie była fantazja ani zmysł artystyczny mieszkańców ale konieczność i bieda. Do budowy swoich gospodarstw używali bowiem tego co znaleźli w porcie, między innymi  bezużytecznych resztek farb.

Na końcu uliczki dochodzimy do wąskiego, narożnego domu z balkonem wychodzącym wprost na skrzyżowanie. Na balkonie widzę ogromnych rozmiarów figurę papieża Franciszka. Serdecznie pozdrawia nas wszystkich. Kochają go tutaj, to widać. Papież Franciszek był przez lata biskupem Buenos Aires.



Kawałek dalej spotykam gromadkę dzieci. Stoją przy jakiejś tablicy, razem z nauczycielką powtarzają coś na głos, niestety nic nie rozumiem, a szkoda. Mimo to z prawdziwą przyjemnością obserwuję tę lekcję historii, a może jakiegoś innego przedmiotu. Dzieci z zaangażowaniem, trochę na wyścigi piszą coś w zeszytach.




W ich zachowaniu dostrzegam szczerą radość, szczęście szkolnej wycieczki...

.... a potem siedząc w klimatycznej kafejce na ulicy Caminito z łatwością odnajduję także w swoim sercu radość i szczęście... naszej wycieczki, naszego podróżowania….



4 komentarze:

  1. Chyba nie da sie mieć zły humor w tak kolorowym otoczeniu... nam bardzo się podoba takie tęczowe Buenos!
    Przesyłamy misiowe uściski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. La Boca ma swój wyjatkowy, kolorowy urok. Pozdrawiam wszystkie misie i dziekuje za komentarz. ❤🐻❤

      Usuń
  2. Kadry az eksploduja od kolorow! Co za miejsce :) Czekam na ciag dalszy opowiesci o Buenos Aires!
    P.S. Czy do Patagonii tez dotarliscie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolorowa La Boca - wszystkie możliwe kolory, wzmacniane dodatkowo promieniami słońca☀️ a Patagonia pozostaje wciąż w planach. Pozdrawiam 😊

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...