Ubud to artystyczna stolica Bali


Ze snu wyrywa mnie pianie koguta - Gdzie jestem? - myślę powoli otwierając oczy. Ogarniam wzrokiem mały pokoik, białe ściany, drewniane, delikatnie zdobione meble a nad stolikiem ogromne zdjęcie tarasów ryżowych. Ich zieleń aż razi w oczy.
 - Zupełnie jak kadr ze znajomego filmu… i to pianie koguta… - w jednej chwili wszystko staje się jasne
 - Jestem na Bali! - wraca mi pamięć wczorajszego dnia gdy mój wzrok zahacza o nierozpakowaną walizkę. Do dzisiaj nie rozumiem jak udało mi się w nocy cokolwiek w niej znaleźć?…



Wychodzę przed dom, słońce już wstało, jest ciepło ale jeszcze nie upalnie. Kogut zrobił sobie przerwę, ciszę wypełnia teraz kojący śpiew ptaków. Rozglądam się dookoła. Wdycham świeżość poranka. Rosnąca obok plumeria wita mnie radośnie swoimi kwiatkami,  czarujący zapach sprytnie chowa na wieczór… dobrze wie, że znowu wieczorem będę tu siedzieć przy świecach, ze szklanką piwa w dłoni…
a może dziś wybiorę zimne białe wino?


Z oddali dochodzą mnie odgłosy ulicy. Jesteśmy w Ubud, jednym z najbardziej znanych miast Bali, ponoć także jednym z najpiękniejszych na wyspie a może i w całej Indonezji. Dominuje tu niska zabudowa i wąskie uliczki. Budynki są parterowe, lub co najwyżej jednopiętrowe, wykonane w większości w tradycyjnym balijskim stylu. Wszystkie murki, dachy, okna, drzwi wykończone są niezwykle ozdobnie. Miasto naprawdę zachwyca. Jest radosne, kolorowe z artystyczną nutą w tle, po brzegi wypełnione bujną roślinnością i egzotycznymi krzewami.


W miasteczku jest sporo świątyń i kapliczek, czasem naprawdę trudno jest odróżnić gdzie kończy się teren świątynny a gdzie zaczyna strefa mieszkalna, sklep czy hotel. Udaje mi się przez przypadek wejść do domów mieszkalnych myśląc, że zwiedzam świątynie. Gdy orientuję się we własnej pomyłce jest mi strasznie głupio, ale starszy pan  siedzący przed domem uspokaja mnie przyjaznym gestem i dalej już spokojnie spaceruję, zachwycam się i robię zdjęcia.


Całe Bali przesiąknięte jest uśmiechem, dobrą energią, duchowością i modlitwą. Ludzie są niezwykle życzliwi.


Ubud to artystyczna stolica wyspy. Większość mieszkańców zajmuje się tu jakimś rzemiosłem, malarstwem, rzeźbiarstwem, tańcem lub muzyka. Jest to ich źródło utrzymania a zarazem pasja, często także rodzinna tradycja. Właściciele hotelu w którym mieszkamy zajmują się na przykład wyrobem sprzętów muzycznych. Bogato zdobione, kolorowe zajmują spory kawałek ogrodu i prywatną część hotelu.


Ulice wypełniają sklepy, galerie,warsztaty artystyczne, rodzinne restauracje, bary, kawiarnie. Można tu dobrze zjeść, posiedzieć nad lampką wina, lub filiżanką kawy, bez końca zachwycać się pamiątkami, przyglądać pracy artystów. W malutkich galeriach można kupić na miejscu wytwarzane batiki, kolorową ceramikę, obrazy malowane przez lokalnych artystów, kamienne i drewniane rzeźby.


Lubię małe sklepy z biżuterią. Na ich zapleczu często znajdują się zakłady jubilerskie, gdzie na oczach turystów powstają unikalne pamiątki.


Są tu także sklepy i stragany z drewnianymi meblami, wytwarzanymi na miejscu w tradycyjnym balijskim stylu i składy kamiennych posągów. Podobno nie brakuje turystów, którzy decydują się na takie zakupy i nie przerażają ich skomplikowane zapewne formalności związane z transportem.


Ubud mnie zachwyca, mimo że to przecież miasto ze wszystkimi swoimi niedogodnościami jak korki, klaksony, spaliny samochodowe, tłum przechodniów. Można tu jednak znaleźć także wąskie, spokojne uliczki, pełne ciszy dziedzińce świątynne, kolorowe ogrody. I jestem pewna, że za każdym hotelowym murem, każdą bramą mieszkalną istnieje cudowny, nienaruszony azyl ciszy i spokoju, być może wieczorem pachnie też plumeria...

Ubud to bez wątpienia stolica kultury, folkloru i balijskiej twórczości. Ponoć właśnie tu i w najbliższej okolicy mieszka cała śmietanka artystyczna wyspy. Wcale mnie to nie dziwi, miasto na wskroś przesiąknięte jest sztuką.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...