Co mają wspólnego Chopin i Głowa Cukru, my ciągle jeszcze w Rio - notatki z Brazylii


Dziś można było trochę dłużej pospać, choć z pewnością nie tak długo jak byśmy chcieli. Wczoraj nie przestawiłam zegarka. Budzik budzi nas według czasu z Manaus, czyli o godzinę za późno. W przyśpieszonym tempie myjemy się, ubieramy, prawie w biegu jemy śniadanie, ale jesteśmy na czas :)





Metrem jedziemy do podnóża wzgórza Urca. Głowa cukru to szczyt, który widziałam ze wzgórza Corcovado, jest niższy, ma tylko 396 m wysokości, ale widok jest podobno równie piękny i stąd dobrze widać postać Chrystusa. Trzeba więc to zobaczyć.
Na szczyt wjeżdżamy gondolką. Przy wsiadaniu obserwuję jak jakaś kobieta pokonuje swoje lęki i próbuje wsiąść do gondolki, przestępuje próg, po czym cofa się, znów próbuje. Znajomi starają się jej pomóc, przekonują, w końcu decyduje się jechać i wreszcie ruszamy. Spokojnie z jedna przesiadką w połowie drogi docieramy na szczyt.
A tu niespodzianka, nic nie widać. Na Głowie Cukru zaczepiła się jakaś chmura i skutecznie przesłania nam widoki.




Czekamy licząc, że może wiatr sobie z nią poradzi. Jest parno i gorąco, słońce świeci teraz ostro, prawie pionowo w dół a pod nami uparta chmura. Na chwilę przysiadamy przy szklance zimnego piwa. Przy stoliku obok siedzi brazylijska rodzina, dzieci biegają dookoła nas. Jedna z dziewczynek ma śliczne buciki, jestem zachwycona elegancją w owocowym wydaniu. Pytam czy mogę zrobić zdjęcie, chwilę rozmawiam z mamą.




Czas mija a wiatr niestety ciągle nie radzi sobie z chmurą. Nie mamy już nadziei i powoli zjeżdżamy na dół.


Idziemy jeszcze zobaczyć czerwoną plażę, tuż obok stacji gondolki. Plaża jest nieduża ale urokliwa. Otoczona miastem, ruchliwymi ulicami a jednak spokojna i miła. Plażowiczów brak, bo to przecież zima, ale czynna jest budka gdzie możemy kupić lody, owoce i drinki. Zatrzymujemy się przed niewielkim pomnikiem, przedstawiającym stojącego, zamyślonego mężczyznę, chyba naturalnego wzrostu. Z wielkim zdziwieniem odkrywam napis na cokole. Zapomniałam o tym punkcie naszego programu “w Rio de Janeiro odwiedzimy Chopina”.






Chwilę siedzimy na ławce, patrzymy na pomnik, plażę, ciemny piasek i niebieską wodę oceanu. Obserwuję Głowę Cukru, chmura ciągle przesłania szczyt wzgórza. Dzieci kupują lody, my pijemy sok ze świeżego kokosa….


Przypominam sobie jeszcze jeden polski akcent w Rio. Na dworcu kolejki na Corcovado widziałam polską flagę.


Fajnie jest znaleźć polskie ślady tak daleko od domu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...