Witaj Rio i najlepszy sok z mango


W Rio de Janeiro lądujemy wcześnie rano. Z lotniska odbiera nas tutejszy przewodnik. Jedziemy prosto do hotelu, po drodze słuchamy opowieści o mieście i historię jego nazwy.
Rio to dawna stolica Brazylii, obecnie liczy około 6,5 mln mieszkańców a z przyległymi przedmieściami podobno nawet 12 mln.
Miejsce to odkrył dla świata pewien Portugalczyk, spodobały mu się liczne tutejsze zatoczki, urokliwe plaże, okoliczne wzgórza. Urzekła go niezwykła linia brzegowa, gdzie góry mieszają się z wodą i i niebem. Myślał, że gdzieś tu między wzgórzami odnalazł ujście rzeki i nazwał ją Rio de Janeiro ponieważ było to w styczniu.

Osadę znajdującą się tutaj nazwał Sao Sebastiao de Rio de Janeiro. Chętnie osiedlali się tu przybysze z Europy. Do dzisiaj mieszkańców miasta określa się jako Cariocas, od słowa carioca - dom białych ludzi. Miasto szybko się rozwijało i piękniało ale tak długa nazwa nie sprawdziła się, przyjęła się w skróconej wersji Rio de Janeiro.

Z lotniska do naszego hotelu nie jest daleko. Po drodze mijamy fawele usytuowane na wzgórzach, biurowce, domy mieszkalne, piaszczyste plaże, liczne zatoczki.  Serce się śmieje gdy widzę Chrystusa na wzgórzu, czuję jak wita nas z otwartymi ramionami.


W centrum miasta nie ma dużego ruchu, ale to przecież niedziela. Jedzie się więc bardzo sprawnie i dosyć szybko docieramy do dzielnicy Copacabana, gdzie znajduje się nasz hotel. Dostajemy jeden pokój, na złożenie wszystkich naszych bagaży, doba hotelowa zaczyna się dopiero od 14-stej.
Nadchodzi czas śniadania, jesteśmy głodni, z hotelu w Manaus wyjechaliśmy w nocy a w samolocie nie było posiłku. Szczęśliwi “idziemy na miasto”.
Mieszkamy niedaleko słynnej plaży. Jest wcześnie rano, bardzo spokojnie, ruch na ulicy niewielki, mimo że miejsce bardzo turystyczne. Jest ciepło, swieci słońce. Wszędzie pełno małych barów ze stolikami na chodnikach.



Wybieramy jeden nich. Zamawiam kawę i świeży sok z mango. Już po pierwszym łyku doskonale rozumiem wszystkich tych, którzy zachwycali się owocami w Rio. Sok jest wyśmienity, świeży, gęsty, słodki, aromatyczny, mango w 100%, czegoś takiego jeszcze nie piłam. Przez chwilę zastanawiam się czy to rzeczywiście tak wyjątkowe owoce, czar sugestii, czy magia miejsca…..
Na śniadanie jemy tutejsze przysmaki “pao do quijo” to takie duże pierożki w panierce, przygotowywane w głębokim tłuszczu, mogą być z różnymi nadzieniami.



Zjadam z kurczakiem i z krewetkami, nie zachwycają mnie jednak tak jak sok.
Bez namysłu zamawiam jeszcze jeden…





1 komentarz:

  1. "Hejho! 😊 jedna poprawka: pao do quijo to chlebki serowe w kształcie kulek, a te nadziewane rożki to coxinha 😊"
    bardzo dziękuję za ten komentarz. Cóż pewnie zamawialiśmy jedne i drugie...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...