Dziś prawdziwych gauchos już nie ma?




A jednak zobaczymy prawdziwą estancię i mam nadzieję prawdziwych gauchos. Z Buenos Aires jedziemy ponad godzinę, naszym celem jest Don Silvano Estancia Turistica. Daleko za miastem, zjeżdżamy z autostrady, na końcu polnej drogi wita nas parking i ogromny szyld z nazwą farmy.
Ani przez chwilę nie miałam złudzeń,
że może to być turystyczne show, ale czasem to przecież jedyna okazja żeby choć trochę zbliżyć się do kultury i tradycji danego kraju.




Gaucho to jeden z najważniejszych symboli Argentyny, duch narodu i obok tanga najbardziej znana wizytówka kultury. To południowoamerykański kowboj, żyjący na pampach pasterz bydła, pędzący stada krów przez ogromne przestrzenie, przemierzający konno trawiaste równiny w poszukiwaniu dzikich koni i zbiegłego bydła. Gauchos to uosobienie wolności, odwagi, prostoty życia, ciężkiej pracy, hardego ducha i trudnego charakteru skorego do awantur i pijatyk. Myślę o nich  przekraczając bramę wjazdową na farmę.




Przy wejściu wita nas para stylowo ubranych pracownikow. Szerokie spodnie wpuszczone w długie cholewy skórzanych butów, białe koszule, chusty zawiązane pod szyją, wokół pasa zawinięta wełniana szarfa a na niej ciężki, szeroki skórzany pas, na głowie kapelusz - to wszystko od razu przywołuje w mojej pamięci znane obrazy typowego gaucho. W zasadzie brakuje tylko konia, grubego wełnianego ponczo, narzuconego na ramiona i długiego noża wetkniętego za pas.




Farma jest ogromna. Rozglądam się z ciekawością i widzę liczne stylowe budynki gospodarskie i mieszkalne, stajnie, stodoły, różne akcesoria związane z hodowlą bydła i koni, warzywnik, ogródek przydomowy, wóz drabiniasty i kaktusy w ogromnych donicach. To wszystko tworzy idealny wiejski klimat, tu możemy poczuć specyficzną rustykalna atmosferę i dowiedzieć się trochę o argentyńskiej wsi.




Na argentyńskich równinach ziemia jest raczej dobra, na ogół bogata, powulkaniczna, można tu z powodzeniem uprawiać kukurydzę, pszenicę, soje, rzepak, orzeszki ziemne. Jednak najbardziej opłacalna jest hodowla bydła.
Argentyna jest obecnie głównym dostawcą dobrej jakości wołowiny na rynki całego świata.




Zanim to się jednak stało na tych ziemiach rządzili gauchos a nie hodowcy bydła. Wiedli swoje proste życie, wyłapywali dzikie konie, przepędzali bydło, nocowali pod gołym niebem grzejąc się przy ogniskach. Byli w zasadzie biedni, ale niewiele im było trzeba. Najważniejszy był dobry koń, siodło i ostry nóż, często to było wszystko co posiadali.
Z czasem krajobraz argentyńskiej pampy zmienił się diametralnie. Ogromne obszary ziemi przechodziły w prywatne ręce i masowo zakładano hodowle bydła. Gauchos z wolnych ludzi musieli stać się najemnikami. W ogromnych estanciach zatrudniani byli do zaganiania stad, oporządzania i znakowania bydła. Nie wszyscy chcieli i umieli dostosować się do nowych warunków, nie potrafili oddać swej wolności. Dlatego uważa się, że prawdziwych gauchos już nie ma, przetrwała tylko tradycja, duma, kultura i ich potomkowie, którzy wciąż na szczęście kultywują zanikające tradycje swych przodków.





Gauchos byli wyśmienitymi jeźdźcami. Tu na farmie mamy możliwość zobaczenia ich w akcji. Oglądamy popisy jeździeckich umiejętności, polowanie z użyciem bolas, wyścigi konne, tradycyjne konkursy i pokazy specyficznych sprawności. Bolas to trzy kamienne lub metalowe kule połączone rzemieniem, które odpowiednio zarzucone podcinały nogi uciekającym zwierzętom. My oglądamy pokazy polowania z użyciem atrap prawdziwych zwierząt, ale i tak robi to na mnie duże wrażenie.
Na koniec pokazów gauchos częstują nas swoją tradycyjną yerba mate i stojąc na grzbietach swych koni żegnają się z nami.



To jednak nie koniec atrakcji na farmie...

2 komentarze:

  1. Nawet jesli byla to atrakcja przygotowana specjalnie dla turystow to musialo byc niesamowite widowisko! Sama chetnie bym sie na takie wybrala :) Tym bardziej, ze prawdziwych gauchos juz przeciez nie ma... ;)
    P.S. Kilka tygodni temu ogladalam film o Gauchos na NG i bylam zafascynowana ich umiejetnosciami. Szczegolnie tym, jak potrafili poskramiac i ujezdzac dzikie konie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak... było niesamowicie... a na mnie największe wrażenie zrobiły ich umiejętności użycia bolas - zresztą kupiliśmy na pamiątkę �� i podobały mi się ich stroje: buty, spodnie, chustki, kapelusze - moja bajka �� Ale to nie koniec atrakcji na farmie w pt cdn
    Pozdrawiam ❤

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...