Nuestra Senora de Lujan - Patronka Argentyny



Feliz Dia Madre de Lujan - Miłego Dnia życzy Matka z Lujan ogromny plakat z tym napisem wykonanym ozdobnymi literami ale dziecięcą ręką wraz z podobizną świętej figurki wita mnie przy wejściu na teren bazyliki. Jesteśmy w Lujan miejscowości oddalonej o 70 km od Buenos Aires.
Tu wewnątrz bazyliki znajduje się figurka Matki Bożej patronki Argentyny.  Jest niewielka, ma 38 cm wysokości, wykonana jest z terakoty i co 3 miesiące przebierana w inną sukienkę.




Przywieziona  w 1630 roku przez misjonarzy z okolic Sao Paulo, podobno miała trafić w zupełnie inne miejsce, ale pielgrzymi utknęli właśnie tutaj. Istnieje legenda, że woły ciągnące wozy  nie chciały ruszyć z miejsca aż nie ściągnięto figurki z wozu. Matka Boża widać chciała zostać właśnie tutaj i tak się stało, inne dobra wraz z misjonarzami pojechały dalej.  A tu najpierw wybudowano kaplicę, kościół, a później pod koniec XIX w obecną bazylikę. Jest zaprojektowana w neogotyckim stylu, wielka, z jasnego kamienia, ma dwie ogromne wieże, na każdej z nich zegar i liczne krogulce.




 Do bazyliki prowadzi długa szeroka aleja, przy końcu ograniczona z dwóch stron arkadami. Tu znajdują się rzędy straganów z pamiątkami. Urocze medaliki, figurki, obrazki i starszy pan w “stylowych” okularach co zachęca do zakupu. Nie mogę się powstrzymać, robię mnóstwo zdjęć, ale nic nie kupuję.







W 1887 roku Matkę Bożą z Lujan koronowano i ogłoszono patronką Argentyny. Pielgrzymuje do niej co roku prawie 6 mln wiernych i turystów. Tu także skierował swe kroki Jan Paweł II w swej pierwszej pielgrzymce po nieudanym zamachu w 1982 roku, tu dziękował za ocalenie i zdrowie. Bez trudu odnajduję okolicznościową tablicę - No lo dejes Madre Mia - Nie opuszczaj mnie Matko Moja.



Na dziedzińcu przed bazyliką widzę liczną grupę pielgrzymów z Boliwii. Ubrani w ludowe, odświętne stroje wyglądają bardzo kolorowo.  Mają przewieszone przez ramię dziwne torby udekorowane banknotami, nie wiem o co chodzi, nie byłam w Boliwii. Zastanawiam się tylko czy pieniądze są prawdziwe, czy jednak nie?




Przywieźli ze sobą transparenty, figury Matki Bożej z dzieciątkiem w specjalnych podróżnych kapliczkach.



Są tu także tekturowo-drewniane  kapliczki wykonane przez dzieci i dumnie prezentowane przez autorów, wszystko to uroczo zdobione wstążkami, ręcznie wykonanymi kwiatami, laurkami.

Wśród pielgrzymów jest zespół taneczny. Młodzi ludzie nagle ożywiają się i zaczynają tańczyć na placu przed bazyliką. Patrzę i nie mogę uwierzyć - trafiliśmy na odrobinę prawdziwej Boliwii w Argentynie.




W końcu dochodzę do kościoła. Przy wielkich drzwiach wejściowych leżą  psy, korzystają z cienia i lekkiego chłodu kamiennych schodów. Nikt ich nie przepędza, dobrze czują się tu wśród ludzi, śpią ufnie i wcale nie przeszkadza im przesuwający się non stop sznur wiernych i turystów. Zazdroszczę im tego świętego spokoju.




W środku bazyliki wita mnie półmrok i przyjemny chłód. Trwa właśnie Msza Święta. Z daleka widzę na głównym ołtarzu oświetloną cudowną figurkę. Dyskretnie podchodzę bliżej, nie chcę przeszkadzać modlącym się ludziom, ale chcę zobaczyć z bliska cudowną postać. Ksiądz błogosławi wiernych na koniec Mszy i kropi wodą święconą.
Kilka kropli spada i na mnie….
.....bardzo mi tego potrzeba po wczorajszym upadku i obolałych plecach…
..... nie chcę więcej takich niespodzianek.


Wieczorem wszystko opisuję w Pamietniczku. Udaje mi się nawet przeryswać plakat, który witał mnie zaraz po wejściu na teren bazyliki.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...