Sułtanat Brunei - pierwsze wrażenia


Do Brunei docieramy promem. Bardzo jestem ciekawa tego kraju. Czy sprawdzi się wszystko to o czym pisałam w ostatnim poście? Czy rzeczywiście żyje się tu jak w bajce? zobacz tutaj

Z portu do hotelu jedziemy taksówką. Wiezie nas młodziutka dziewczyna. Ubrana w długą suknię zakrywającą nogi i ręce, na głowie ma kolorową chustę. Jest bardzo miła, dobrze mówi po angielsku, pyta skąd jesteśmy. Gdy mówimy, że z Europy uśmiecha się z rozmarzeniem. Niedawno brała ślub i w podróży poślubnej była w Paryżu. Z dumą pokazuje zdjęcie męża i kolorowy brelok, przypięty do kluczyków od samochodu, pamiątkę z napisem Paris.


W czasie przejazdu do hotelu wyglądam przez okno. Jedziemy powoli. Ulice są szerokie, korków prawie nie ma. Wzdłuż drogi mijamy murowane, otynkowane domy, zadbane trawniki. Nasza kierowczyni pokazuje nam liczne okolicznościowe bilbordy z wizerunkiem władcy. Mówi, że mamy szczęście bo trafiliśmy na obchody 69 urodzin panującego sułtana. Z tej okazji przez miesiąc miasto jest okolicznościowo udekorowane i organizowanych jest wiele atrakcji.


Patrzę na ludzi na ulicach. Wszystkie kobiety ubrane są tradycyjnie, w długie suknie i chustki na głowach. Niektóre z nich wyglądają jak księżniczki w swoich pięknych, zwiewnych, bogato zdobionych złotem sukienkach. Myślę sobie, że to ma sens. W tym klimacie, gdzie słońce bywa bardzo ostre, sama chętnie ubieram się w długie rękawy i długie spodnie z lekkich, zwiewnych, materiałów. Tak jest z pewnością bezpieczniej i nie trzeba smarować się co chwilę kremem z filtrem.

Na ulicach mijamy same markowe samochody, wiele z tzw. najwyższej półki. Miasto jest czyściutkie i sprawia bardzo miłe wrażenie. Widać że to bogaty kraj. Jestem trochę zdziwiona bo przypomina mi Europę - tak to co widzę niewiele ma wspólnego z krajobrazem  azjatyckich ulic i miasteczek.


Brunei to czwarte najbogatsze państwo świata ze względu na PKB na głowę. Kraj uzyskał niepodległość całkiem niedawno, w 1984 roku. Wcześniej to była kolonia angielska, dosyć autonomiczna, zawsze zarządzana przez sułtana. Kraj jest malutki, jego powierzchnia wynosi zaledwie 5700 km kwadratowych. Mieszka tu około 400 tys ludności.


Brunei jest podzielone na dwie części, oddzielone od siebie terytorium Malezji. Zresztą kulturowo jest bardzo bliskie Malezji. Oba kraje łączy ten sam język i religia. Jednak Brunei to dosyć restrykcyjny muzułmański kraj. Już na pierwszy rzut oka widać ogromne przywiązanie do tradycji, wszystkie kobiety ubierają się zgodnie z odwiecznym zwyczajem.


Nigdzie w kraju nie można kupić alkoholu, nawet w najlepszych hotelach czy restauracjach.

Przekraczając granicę musieliśmy zgłosić każdą butelkę oraz podpisać stosowny dokument, miedzy innymi, że jesteśmy pełnoletni, że nie jesteśmy muzułmanami i co najważniejsze , że alkoholu nie podarujemy nikomu ani nie sprzedamy.
Możemy go spożywać tylko w zaciszu pokoju hotelowego….

2 komentarze:

  1. Ciekawa wyprawa:) Ciekawe z tym alkoholem,że nie można go nigdzie kupić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brunei to bardzo restrykcyjny muzułmański kraj i stąd całkowity brak alkoholu, nawet w restauracjach. Piwo oczywiście też niedostępne, ale zakupiliśmy co nieco na granicy. 🍺🙂

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...