Chinatown w Kuala Lumpur

Kuala Lumpur, targowisko, chińszczyzna, targ podróbek, Chinatown,

Mam wrażenie, że skorzystałam z jakiejś tajemnej teleportacji i nagle znalazłam się w zupełnie innym świecie i nie jest to spokojny świat Malezji. Stoję na środku ruchliwej uliczki. Nad moją głową wiszą czerwone lampiony, małe i duże, setki a może i więcej. Zewsząd otaczają mnie chińskie napisy. Uliczni sprzedawcy, właściciele małych sklepików nawołują, zaczepiają byle tylko zwrócić uwagę na ich towar. A kupić można tu wszystko
same światowe marki Prada, Dolce Gabbana, Nike, Adidas, zegarki, elektronika, wszystko podróbki, podobno tanie. Podobno bo tu nie ma cen, to za ile kupisz zależy tylko i wyłącznie od ciebie, ile możesz dać, jak bardzo ci zależy i jakie są twoje umiejętności negocjacyjne. Targowanie się to jedyny sposób zawierania tu transakcji. O tanie rzeczy targujesz się na ulicy, w sklepie, poważne negocjacje zachodzą na zapleczu. Podobnie jeśli chcesz kupić np zegarek bardzo drogiej marki, w sklepie jest tylko katalog, towar można obejrzeć na zapleczu. Tam znajdą dla ciebie każdy model, tam też jest idealne miejsce zawarcia transakcji. Takie zaplecze często jest znacznie większe niż sam sklepik.

Kuala Lumpur, chińska dzielnica, targowisko, targ podróbek

W jednym ze sklepików z ogromnym szyldem The North Face znajduję śliczny plecak, malutki, idealny dla mnie do codziennego podróżowania. Kupuję go nawet niespecjalnie się targując, za bardzo chciałam go mieć ;)  Jeszcze nie wiem że wytrzyma ze mną ledwie kilka dni i z powodu licznych niespodziewanie pojawiających się dziur zostawię go w Singapurze. Teraz jednak jeszcze tego nie wiem i jestem zachwycona zakupem.

Targ owoców to prawdziwy raj, eksplozja kolorów i zapachów. Kuszą nas wielkie stosy owoców idealnie wyeksponowanych na straganach, ogromne kiście wiszące na wysokości wzroku zachęcają do natychmiastowego zakupu.

owoc egzotyczny, liczi,

Oczywiście kupujemy wszystko co lubimy i to znacznie więcej niż możemy zjeść. To w zasadzie jedyna okazja żeby najeść się do syta słodkim mango, papają, liczi, rambutanem, skosztować mangostany.

owoc egzotyczny, śmierdzący owoc

Wiele owoców można kupić w plastikowych torebkach, gotowe do spożycia, obrane i pokrojone. Tak kupujemy jackfruita, dragon fruita. Nie mogę sobie także odmówić przyjemności delektowania się durianem, choć wiem nie każdy to rozumie…

Mijamy uliczne stragany na których przygotowuje się jedzenie. Smakowite zapachy uzmysławiają nam, że to dobra pora na lunch.

uliczne jedzenie, Street food, chińszczyzna,

Później zachodzimy jeszcze na chwilę do taoistycznej świątyni. Spokój tu panujący i kojący zapach kadzideł przyjmuję z prawdziwa wdzięcznością. Jestem już zmęczona atmosferą chińskiego targowiska. Po chwili odpoczynku bez żalu ruszamy dalej.

Chinatown, świątynia, chińszczyzna,

Gdy zaczyna zmierzchać dochodzimy do placu Merdeka. W ciepłych promieniach zachodzącego słońca pięknie prezentuje się pałac sułtana Abdul Samad’a. Dziś mieści się tu Ministerstwo Kultury.

Jestem tak zmęczona, że kładę się wprost na trawniku, inni dołączają do mnie. Jest miło, upał wreszcie trochę zelżał. Powoli kończy się dzień. Nad nami na 95 metrowym maszcie dumnie powiewa flaga Malezji. W oddali widzę wieżę telewizyjną. Wiem, że tam jest taras widokowy....

......znowu nikt mnie nie namówi na kolejna atrakcję….

pałac sułtana Abdul Samad, Kuala Lumpur, Ministerstwo Kultury, Menora

Wieczorem w hotelu sprawdzam pojemność nowego plecaczka. Jestem zachwycona. Jutro nowy dzień, lecimy na Borneo..

w drogę, plecak, plecaczek, w podróży

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...