Mały orangutan Peanut i jego przedszkole

Borneo, orangutan

A jednak to wszystko prawda, telewizja nie kłamie, mały orangutan Peanut istniej na prawdę! Dziś ma już trzy latka i być może za chwilę go zobaczę.
Przed przyjazdem tutaj oglądałam film o Ośrodku w Sepilok i o tym ile dobrego robią tutaj dla małych orangutanów, sierot znalezionych w dżungli lub odebranych handlarzom. Ich matki to niestety często ofiary strażników plantacji palm olejowych lub ludzi co dla pieniędzy gotowi są zabić samicę po to tylko aby zyskownie sprzedać jej dziecko.

 Maluchy pozbawione matki nie są w stanie przetrwać, wymagają stałej opieki i troski. Orangutany nie zakładają rodzin, nie tworzą stad, są samotnikami. Najsilniejszy samiec broni swojego terytorium, na którym żyją jego samice ale zupełnie nie angażuje się w wychowanie młodych. Matki samotnie opiekują się dzieckiem najcześciej przez okres 4 do 6 lat. Dopiero wtedy młode są gotowe do samodzielnego życia.

Film o Ośrodku w Sepilok opowiadał historie mieszkających tutaj maluchów. Peanat został znaleziony obok zastrzelonej matki gdy miał zaledwie roczek. Był zagłodzony i wystraszony. Później okazało się, że także chory, rokowania były bardzo kiepskie, ale lekarze i pracownicy ośrodka dzielnie walczyli, co pokazano na filmie. Dziś Peanat to zdrowy 3 letni maluch, wesoły, skory do zabawy, za kilka lat opuści ośrodek gotowy do samodzielnego życia w dżungli.

Borneo, Malezja, orangutan

Myślę o tym wszystkim trzymając w ręku ulotkę zachęcającą do adopcji małych orangutanów. Są tu ich zdjęcia, krótki opis charakteru, historia znalezienia się w ośrodku. Sprawa jest prosta, wypełniasz formularz, zobowiązujesz się regularnie płacić określoną, często niewielką kwotę i wybrany maluch jest trochę jakby Twój. W ten sposób zbierane są fundusze na leczenie, wychowanie i przystosowanie tych orangutanów do życia w dżungli.

Sepilok Orangutan Rehabilitation Centre, Borneo, orangutan

Jesteśmy w Orangutan Rehabilitation Center, za chwilę udamy się do przedszkola gdzie maluchy uczą się życia.

Na miejscu jestem trochę rozczarowana, bo w przedszkolu dla odwiedzających turystów jest specjalne pomieszczenie i tylko stąd możemy obserwować młode orangutany. Stoimy za lustrem weneckim tak aby maluchy nas nie widziały, chodzi oto by do minimum ograniczyć ich kontakt z człowiekiem, mają kiedyś przecież wrócić do dżungli.

Przed nami ogromy plac zabaw, pełno tu drzew, podestów, platform, umieszczonych bardzo wysoko. Między nimi specjalnie rozciągnięte liny, umocowane gałęzie. Maluchy biegają, gonią się, wdrapują na szczyty drzew, skaczą, spinają po rozpostartych linach. Wygląda to wszystko uroczo, trudno za nimi nadążyć wzrokiem, trudno się zdecydować na którego z nich patrzeć. Nie mogę odpędzić się od myśli, który to jest Peanut? Co chwilę spoglądam na zdjęcie z ulotki adopcyjnej. Bez szans aby go znaleźć, wszystkie są takie same, choć każdy jest inny.

Borneo, Malezja, orangutan

Między maluchami jest kilkoro woluntariuszy. Ubrani są w specjalne stroje, wysokie kalosze, na twarzach mają maseczki. Ich zadanie polega na tym aby pilnować by orangutany nie schodziły na ziemię, by cały czas były na wysokości. Ten park linowy to nie tylko przecież zabawa to przede wszystkim ważna lekcja, nauka poruszania się, życia w dżungli. Dorosłe orangutany praktycznie cały czas spędzają na drzewach. Od tych umiejętności zależą ich szanse na przeżycie w naturalnym środowisku. Woluntariusze nie mają łatwego zadania, co chwilę jakiś orangutan ma już dość, odmawia współpracy i schodzi na dół. Za każdym razem trzeba cierpliwie zachęcać go i pomagać w ponownej wspinaczce.

Borneo, Malezja, woluntariat, opieka na orangutanami

Bardzo miło spędzamy tu czas. Robię mnóstwo zdjęć, choć mam świadomość, że zrobione przez szybę nie będą wyglądały naturalnie.

Borneo, Malezja, orangutan

Nagle ktoś delikatnie ciągnie mnie za rękaw, słyszę szept - Mamo choć na dwór, tam jest kilkoro uciekinierów.
Rzeczywiście kilka maluchów uciekło z placu zabaw i siedzą sobie na dachu i pobliskim murze.

Borneo, Malezja, orangutany

Cichutko podchodzę jak najbliżej i robię zdjęcia, całe serie zdjęć…. Wiem, że nie potrwa to długo bo pracownicy już zorientowali się w sytuacji i próbują nakłonić uciekinierów do zejścia z dachu. Nie jest to proste, maluchy mają świetną zabawę.

Borneo, Malezja, orangutan

Woluntariusze proszą, wołają, przekupują owocami a później grzecznie za rączkę każdego z nich prowadzą do domu.

Borneo, Malezja, wolontariat, opieka nad orangutanem

 I tak kończy się nasze spotkanie z małymi orangutanami.

wolontariat, Borneo, Malezja,

Wieczorem oglądam zdjęcia i jeszcze raz szukam Peanut’a…..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...