Kinabatanga rejs w poszukiwaniu karłowatych słoni


- No i co ? - pytamy z nadzieją w głosie, nieudolnie siląc się na obojętność. Od tej odpowiedzi zależą nasze plany na dwa najbliższe dni.
Przewodnik z poważną miną powoli odkłada telefon między filiżankę z kawą a gruby podróżny notes. Notes gdzie zapisane jest wszystko, co dotyczy naszej wycieczki.
- Jeszcze nie zakwitła, ale jest duża szansa, od kilku dni tam nie padało, wystarczy jeden porządny deszcz…. - odpowiada z nadzieją w głosie.


Już wczoraj mówił nam jak bardzo chciałby ją zobaczyć, my oczywiście też.
 - Może zdążymy. Jutro znowu zadzwonię - obiecuje na koniec.

Tak było podczas śniadania w Sepilok, zanim wyruszyliśmy na wycieczkę. Dzień zapowiadał się obiecująco. W planie mieliśmy rejs łodzią po rzece Kinabatanga i podglądanie zwierząt mieszkających w dżungli gdy będą zbierać się nad rzeką. To dobry i sprawdzony sposób.

Mamy wielką nadzieję że zobaczymy słonie karłowate.


To najbardziej zagrożone wyginięciem słonie azjatyckie.  Są mniejsze od swych kuzynów z kontynentu, osiągają maksymalnie do 2,5 m wysokości i zamieszkują wyłącznie wyspę Borneo. Dziś zostało ich już tutaj trochę ponad 1000 sztuk, żyją głownie w północno-wschodniej części wyspy. Zobaczenie ich w naturalnym środowisku to wielki rarytas i wielu o tym marzy. Tam gdzie jedziemy jest to całkiem możliwe bo mieszkające tam słonie o świcie i zachodzie słońca podchodzą do wodopoju. Obserwowanie tych miejsc z rzeki daje dużą szanse na spotkanie z tymi rzadkimi zwierzętami.


Jedziemy więc z Sepilok do Kinabatangan pełni nadziei. W autobusie spędzamy prawie dwie godziny. Znów widzę ogromne obszary ziemi zalesione palmą olejową.   Już za chwilę dowiem się, że te plantacje są także zagrożeniem dla słoni, bo są one uważane tutaj za szkodniki.


Wreszcie docieramy nad rzekę. Rzeka Kinabatanga to druga co do wielkości rzeka Borneo, ma 560 km długości. Zajmujemy dwie łodzie i płyniemy. Początkowo bardzo szybko, później powoli i cichutko. Przewodnicy zabraniają nam głośno rozmawiać. Sami uważnie śledzą obydwa brzegi rzeki. Miedzy sobą porozumiewają się bez słów, na migi, czasem używają telefonów. Jest nas tutaj około 10 łodzi, wszyscy mamy nadzieję, że nie przyjechaliśmy tu na marne. Dzika przyroda gwarancji jednak nie daje.


Widzimy różne ptaki i stado dzioborożców. Okupują jakieś wielkie drzewo. Są dosyć daleko od nas i z tej odległości trudno nam dostrzec i docenić piękno tych ptaków. Widzimy miejsca gdzie przechodziły słonie, wydeptaną trawę, zryty brzeg rzeki, połamane gałęzie. Przewodnicy cały czas mają nadzieję że gdzieś tu są…. że je wreszcie zobaczymy….. Słoni jednak nie widać. Udaje nam się za to wypatrzeć siedzącego na gałęzi wielkiego nosacza.


Jest całkiem blisko nas. Jego twarz i wielki nieproporcjonalny nos przywołują różne skojarzenia. Trochę żartujemy, małpa po angielsku nazywa się Proboscic monkey. Podobno małpy te świetnie pływają i nurkują. Nasz osobnik na razie siedzi sobie zadowolony na drzewie i zajada się listkami. W głębi lasu dostrzegam inne nosacze i jedną malutką małpkę. Gatunek ten także jest zagrożony wyginięciem….


Słoni nadal ani śladu a słońce powoli zaczyna chować się za drzewa. Za chwilę zacznie zapadać zmrok. Musimy już wracać…. i wtedy nasz przewodnik dostaje telefon. Bez słowa tłumaczenia zawraca i kieruje łódź ku przeciwległemu brzegu.  Zatrzymuje się kilkanaście metrów od drzew. Nakazuje absolutną ciszę. Stoimy nieruchomo i czekamy…. I wreszcie są! Widzimy stado idące wzdłuż brzegu.


Kilka dorosłych osobników i młode słoniki. Udało się, zobaczyliśmy dziko żyjące stado słoni karłowatych. Lasy deszczowe Borneo okazały się dla nas łaskawe, uchyliły nam odrobinę swej dzikiej tajemnicy, choć niestety trwało to zdecydowanie za krótko.... Mimo wszystko szczęśliwi wracamy do hotelu.

Może jutro też dopisze nam szczęście i uda nam się zobaczyć rozkwitniętą raflezje, największy i najdziwniejszy kwiat świata…. ale najpierw trzeba zadzwonić….


1 komentarz:

  1. Takie wyprawy są genialne. Mam nadzieje, że jeszcze uda mi się może ogarnać wyprawę do Azji
    https://migostalboats.com

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...