W Jaskiniach Batu


Jest jeszcze ciemno gdy słyszę nawoływanie do modlitwy a potem śpiewny głos muezina. W Malezji nie jest potrzebny zegarek, tu pory dnia wyznaczają kolejne modlitwy, od wschodu do zachodu słońca, pięć razy dziennie. Już wczoraj zauważyłam jak dużo jest tu meczetów. Nie sposób chyba znaleźć w Kuala Lumpur nocleg bez śpiewnej pobudki muezina w gratisie. Jesteśmy w muzułmańskim kraju.

O ironio, nie zwiedzamy tu jednak meczetów. Dziś jedziemy do jaskiń Batu, około 13 kilometrów od Kuala Lumpur, najbardziej popularnych świątyń hinduskich poza Indiami.



Miejsce to według wierzeń hindusów jest związane z narodzinami Murugana, boga wojny, który zwycięża chaos i przywraca boski ład. To właśnie jego posąg widać od razu po wyjściu ze stacji kolejki. Jest ogromny, cały pokryty złotem, ma ponad 43 metry wysokości i do jego pomalowania użyto podobno 300 litrów złotej farby.

Gdy przekraczamy bramę wejściową na teren świątyni wita nas inny posąg, kolorowa postać człowiecza z twarzą małpy. Nic nie wiem o hinduizmie, wszystko tu dla mnie obce, z ogromnym zaciekawieniem słucham więc opowieści naszego przewodnika.
- To Hanuman, Małpi Król, bardzo pozytywna postać Ramajany, jeszcze o nim usłyszymy i jego posągi nie raz zobaczymy w czasie naszej podróży - na te słowa przewodnika obiecuje sobie przeczytać zaraz po powrocie do domu Ramajanę.
Na razie jednak uważnie słucham, zapamiętuję chyba niestety niewiele i mam nadzieję, że nic nie pokręciłam. Ramajana to hinduska historia stworzenia świata i opis walki dobra ze złem. Najważniejszym, pierwszym bogiem dla hindusów jest Bóg Brama. Bogowie tak jak i ludzie mogą przejść cykl samsary. Mają swoje wcielenia (awatary) czasem nawet kilka jednocześnie. Z kultem świątyni Batu związana jest historia małżeństwa boga Ramy i jego żony Sity. Rama to awatar boga Bramy.


Rama i Sita to przykładna para, dobre małżeństwo, bardzo się kochali i wiedli szczęśliwe życie aż do momentu gdy zły stwór porwał Sitę i uwięził na terenie dzisiejszej Sri Lanki. Bóg Rama wszędzie jej szukał, głośno rozpaczał.  Usłyszał to Hanuman Malpi Król i przyszedł mu z pomocą. Wszystko oczywiście kończy się dobrze, po raz kolejny dzięki bogom i dobrym stworom dobro zwycięża nad złem. Dla uczczenia Hanumana i pomocnych małp są one tutaj traktowane w szczególny sposób. Robią co chcą ;)


Dochodzimy do stromych schodów, jest ich dokładnie 272 i prowadzą do jaskini, gdzie znajdują się najważniejsze ołtarze i miejsca kultu. Pokonujemy je w pełnym słońcu i przy olbrzymiej wilgotności powietrza. Gdy jestem na szczycie, szybko zapominam o trudach, zmęczeniu i wszędobylskich małpach, które skutecznie utrudniały nam wspinaczkę. Widoki są niezapomniane, nie wiem w którą stronę patrzeć. Przede mną panorama Kuala Lumpur, za mną olbrzymia, wysoka na 100 metrów jaskinia, cudownie oświetlana przedzierającymi się gdzieniegdzie promykami światła.


Wewnątrz jaskini mieszają się turyści i pielgrzymi. Jest gwarno i kolorowo, ludzie różnych ras, w różnych strojach. Wszyscy jednak musimy mieć zakryte kolana. Z cieniutkiej chusty, którą w podróży zawsze mam przy sobie, robię sobie spódnicę.

Nad ołtarzami unosi się dym kadzideł, ich zapach dopełnia atmosferę świętości. Dookoła mnie różne posągi bohaterów Ramajany.


Co chwilę słyszę dźwięk dzwonka, nie wiem niestety co to oznacza, ale z wielkim zaciekawieniem oglądam religijne obrzędy. Przy jednym z ołtarzy otrzymuję czerwony sznureczek, bransoletkę i szarym popiołem mnich maluje mi trzecie oko.


Teraz czuje się jak wszyscy tutaj.... nawet dzieci mają te specyficzne znaki na twarzy…



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...