W Patan czas się zatrzymał… Nie, nie zatrzymał się. Idzie, tylko znacznie wolniej, nieustannie przeplatając wczoraj z dziś próbuje zmylić turystów. Krąży za nimi po wąskich uliczkach, spaceruje po średniowiecznym bruku, wciska się do sklepików, zagląda do rzemieślniczych warsztatów a pod koniec dnia przysiada obok mnicha w buddyjskiej świątyni i jeszcze raz próbuje zaskoczyć.
Coś mi się wydaj, że podąża i za nami…