Borobodur - największa buddyjska świątynia świata
Z lekkim rozbawieniem patrzę jak śpiewa i tańczy “Hakuna matata” - dziarski staruszek, szczerze uśmiechnięty, malutki, z wyraźnymi azjatyckim rysami twarzy. Jest pozytywnie nastawiony do wszystkiego i do wszystkich, bije od niego na odległość jakaś dobra energia - oto nasz lokalny przewodnik. On będzie oprowadzał nas po największej buddyjskiej świątyni świata.
Yogyakarta - wreszcie prawdziwa Azja!
Trzymam się grupy ale i tak ląduję sama na środku ulicy. Przejścia dla pieszych nic tu nie znaczą, a przechodzień jest najmniej ważnym uczestnikiem ruchu drogowego. Tu liczy się prawo silniejszego. Wszyscy używają klaksonów, kto głośniejszy ten ważniejszy. Czuję jak niewiele tu znaczę...
Singapur i 25 km pieszej wędrówki
Po krótkim odpoczynku i szybkim lunchu idziemy dalej. Zanim rozdzielimy się na dwie grupy - tych co chcą zobaczyć oceanarium i tych co wolą ogród botaniczny zwiedzamy jeszcze katedrę a później parlament. Tu wchodzimy na chwilę do jakiegoś darmowego muzeum, chcemy choć na moment skorzystać z dobrodziejstw klimatyzacji. Obok parlamentu widzę budynek sądu. W Singapurze za przemyt narkotyków grozi kara śmierci, nadal wymierza się tu kary cielesne i dotyczy to także obcokrajowców.
Singapur widziany z 56 piętra
Wcześnie rano wychodzimy z hotelu. Przy recepcji dowiaduję się, że niektórzy nie przespali nocy. Zmieniali pokoje z powodu gniazda niezidentyfikowanych robali w poduszkach, inni z powodu kałuży wody z cieknącej klimatyzacji.
Nasz, brzydki pokój na szczęście nie okazał się żadną pułapką a podobno górne piętro hotelu, gdzie są odnowione pokoje, to zupełnie inna bajka...
Singapur - nocne zwiedzanie miasta
Jesteśmy tylko 140 km od równika. Jest parno i gorąco. Klimatyzowana taksówka wiezie nas do hotelu. Miasto jest ogromne, podobno mieszka tu około 5 milionów ludzi. Nasz hotel 101 znajduje się w chińskiej dzielnicy. Gdy tam dojeżdżamy taksówkarz pyta nas
- Skąd jesteście?
- czy pierwszy raz w Singapurze?
a potem żegnając się z nami ostrzega przed nocnymi spacerami w tym regionie miasta.
Rozglądam się dookoła …..
Film Pamiętniczek z Podróży - Malezja i Brunei
Na moim kanale You Tube ukazał się nowy film. Zapraszam do obejrzenia pierwszej części Pamiętniczka z Podróży po Azji Południowo-Wschodniej.
Zwiedzamy Brunei
Dziś zwiedzamy Brunei. Jest wcześnie rano. W hotelowym holu czekamy na transport. Siedzę w ogromnym fotelu i patrzę w dal. Po drugiej stronie ulicy dostrzegam kolorowy bilbord z ozdobnym napisem. Rozpoznaję tylko dwa słowa, to mi wystarcza, całość tłumaczę sobie jako “niech Allach chroni sułtana”.
Sułtanat Brunei - pierwsze wrażenia
Do Brunei docieramy promem. Bardzo jestem ciekawa tego kraju. Czy sprawdzi się wszystko to o czym pisałam w ostatnim poście? Czy rzeczywiście żyje się tu jak w bajce? zobacz tutaj
Z portu do hotelu jedziemy taksówką. Wiezie nas młodziutka dziewczyna. Ubrana w długą suknię zakrywającą nogi i ręce, na głowie ma kolorową chustę. Jest bardzo miła, dobrze mówi po angielsku, pyta skąd jesteśmy. Gdy mówimy, że z Europy uśmiecha się z rozmarzeniem. Niedawno brała ślub i w podróży poślubnej była w Paryżu. Z dumą pokazuje zdjęcie męża i kolorowy brelok, przypięty do kluczyków od samochodu, pamiątkę z napisem Paris.
Raflezja - największy kwiat świata
Niestety nie mamy po co tam jechać. Nie było deszczu i nie zakwitła. Nie zobaczymy największy kwiat świata…. To już pewne, za chwilę opuszczany Malezję. Płyniemy do bardzo dziwnego kraju, jakim jest Brunei.
Subskrybuj:
Posty (Atom)