Dlaczego Nepal?


Nadszedł czas na nowy Pamiętniczek....

Otwieram drewnianą skrzyneczkę, patrzę na grube notesy, pożółkłe kartki. Uśmiecham się.... ile w was wspomnień? ile cudownych chwil?

Co wybrać? Tyle miejsc mnie wzywa… Belize, Botswana, Chiny, Dubaj, Gwatemala, Honduras, Hong-Kong, Kambodża, Kuba, Lizbona, Malediwy, Nepal, Salwador, Sri Lanka, Tajlandia, Zanzibar, Zimbabwe, USA.

Nie zastanawiam się długo. Znowu mam ochotę na Azję.... 
Dlaczego? 
Nie wiem. 
Może dlatego, że było to równo rok temu? A ja wciąż pamiętam tamtych ludzi i ich świat...



Nie jestem sprawiedliwa, wiem. Nie trzymam się chronologii zdarzeń. Udaję, że nie zauważam Pamiętniczków pisanych dużo wcześniej, tych które już długo i cierpliwie czekają na swoją kolejkę. 

Nic nie poradzę. Coś innego mnie woła…..
Chcę wrócić właśnie tam…

Chcę znowu być w Nepalu….



Wtedy, rok temu też zastanawiałam się dlaczego? 

Od dłuższego  czasu żyłam tym wyjazdem. Czułam wołające mnie nieznane. Powoli dzień za dniem z radością wnikałam w temat, moje serce szalało ze szczęścia. Tak bardzo chciałam tam być. 



Przeczytałam wszystkie zakupione książki, znalezione artykuły. Powycinałam zdjęcia gromadzone od dłuższego czasu. Zbierałam. Nasiąkałam. Chciałam więcej, wciąż więcej…

Myślami dotykałam gór, zwiedzałam stare miasta, gubiłam się w świątyniach, chłonęłam inny świat i powoli w wyobraźni już czułam  atmosferę Nepalu.



W pamiętniczku namalowałam flagę, mapkę z miejscami które na mnie czekają: stupę Boudhanath, tłoczne Thamal, artystyczne Patan, tajemnicze Pashupatinath, urokliwą Pokharę i dzikie  Chitwan. 







Narysowałam nepalską mandalę, świętą sylabę om  i symbol nieskończoności….

….i jakkolwiek naiwnie brzmi to dzisiaj, to tak pisałam w Pamiętniczku:

Wiem co chcę zobaczyć, ale na co liczę? Co mnie tam wzywa? Dlaczego akurat teraz, dlaczego ten zakątek świata? Nepal to biedny kraj u podnóża Himalajów, dotkliwie dotknięty niedawno przez trzęsienie ziemi. Bardzo potrzebują turystów, a tych podobno jakby mniej…. Nie będzie luksusów- wiem, ale będzie pięknie...



Nepal to góry. I to jakie, prawdziwe Himalaje! To one najbardziej przyciągają ludzi. Wiele osób wybiera się tu właśnie z ich powodu, ale kilkudniowy treking, wielogodzinne wędrówki, zdobywanie wysokości to niestety nie dla mnie…



Mnie wzywa coś innego. Jadę tam bo mam nadzieję, że są jeszcze takie miejsca na świecie gdzie ludzie być może żyją inaczej, gdzie mają czas na swoje własne życiem, w zgodzie z własną historią. Nie oszaleli jak my, nie pogubili się… Nie dali się omamić, nie gonią, nie zdobywają, nie potrzebują ciągle nowych, modnych, niezbędnych dodatków. Jest listopad dookoła mnie szaleją świąteczne reklamy wmawiając nam, że musimy, że tak właśnie trzeba, że na tym polega szczęście…  

Chcę stąd uciec....



Chcę pooddychać innym powietrzem, 
przesiąkniętym wiatrem z gór, 
dymem kadzidełek, 
dźwiękiem kręcących się młynków modlitewnych.
Chcę usłyszeć Namaste, 
monotonny śpiew mantry, 
poczuć łopot flag modlitewnych targanych wiatrem.



Chcę zobaczyć święty kamień dzi, 
wszechwidzące oczy Buddy, 
święte krowy i kiepskie drogi, 
zatłoczone Katmandu i małe górskie wioski, 
twarze ludzi żyjących swoją własną historią.



Chcę popatrzeć na ośnieżone szczyty, 
hinduskie świątynie, buddyjskie stupy, 
dym z ceremonii kremacyjnych nad rzeką Bagmati.
Chcę spojrzeć w okno żywej Bogini Kumari, 
licząc, że choć na chwilę pokaże się światu.
Chcę skosztować pierożków momo i słonej herbaty z mlekiem jaka.



Chce iść przed siebie, 
patrzeć w dal, 
odnaleźć swoją thankę 
i uspokoić rozbiegane myśli.
Chcę być w Nepalu…

Nepal podobno sprzyja podróży w głąb siebie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...