Dwie panny młode


Życie składa się z przeciwieństw. To prawda, którą doświadczamy na co dzień, wszyscy w każdym zakątku świata. 

Jest dzień i noc, góry i doliny, dobro i zło. Obok siebie tkwią miłość i nienawiść, radość i smutek, cisza i gwar. Mądrości towarzyszy głupota. Biel kontrastuje z czernią. Po pracy przychodzi sen a szczęście nie trwa wiecznie. Na naszych oczach codziennie coś kończy się i coś zaczyna, życie przeplata się ze śmiercią, a piękno ściga z brzydotą. 

Przeciwieństwa się przyciągają, koegzystują, kontrastują ze sobą i uzupełniają się a między sobą gromadzą prawdziwą obfitość świata, wszystkie pośrednie barwy, wrażenia, odczucia, całą głębię przeżyć, nieskończone bogactwo istnienia. 

Skrajności, bieguny, kontrasty. Między nimi krąży energia. Wszystkie odcienie życia.

Dlaczego więc tak bardzo dziwi mnie to co za chwilę zobaczę? Dlaczego nie mam w sobie zgody? Dlaczego złość? i bunt?

Po stromych schodach wdrapuję się na szczyt niewielkiego wzgórza. Stąd rozciąga się widok na miasto. U naszych stop Pokhara.


Za plecami wzgórze Sarangkot a przede mną Bindhya Basini Temple.

Przechodząc przez świątynną bramę jestem zawiedziona. Na rozległym placu znajduję bezładnie rozsiane niewielkie budynki. Nie potrafię docenić ich piękna. Czyżby aż tak rozpieściły mnie świątynie Katmandu?

Tuż przy wejściu mijam złotego byka. Rytualnie wymazano go ostrą czerwienią. Mruży zadowolone oczy, na głowie dźwiga zwiędnięte, pomarańczowe kwiaty. Złote paciorki zdobią jego szyję. Nie wiem kim jest.



Rozglądam się dookoła. Gdzieś w oddali nad wszystkim góruje wielki trójząb. Kojarzy mi się z bogiem Siwą, ale boga nie znajduję. 

Myślami dotykam obcości kultury, znowu kąsa mnie niezrozumienia. 

Wchodzę do niewielkiego budynku. Szeroko otwarte drzwi nie muszą mnie długo zapraszać. W środku otula mnie zapach kadzideł, cichutko gra muzyka, wysokie hinduskie dźwięki przyjemnie wirują nad głową. Wzrok przyciąga udekorowany kwiatami posąg jakiejś pary. Alabastrowa cera, uśmiechnięta twarz, mocny makijaż i beztroskie oczy, swobodna trochę tańcząca poza. Wyglądają na szczęśliwych. Nie wiem kim są. Znów spotykam niezrozumienie.


Gdy wychodzę na zewnątrz ostre słońce łzawi moje oczy. Przez chwilę stoję nieruchomo przyzwyczajając wzrok. Patrzę przed siebie. Na niewysokim murku okalającym świątynny dziedziniec siedzi  nieruchomo mężczyzna. Nie jest turystą. Przypomina raczej wędrowca. Patrzy w dal. Kontempluje własną samotność i czas, którego ma chyba pod dostatkiem. U jego stóp miasto, kolorowe domy, brudne ulice, ludzie i wszystkie barwy ich codzienności. Zwyczajny dzień.


Wtedy spotykam pierwszą pannę młodą. Dla niej nie jest to zwyczajny dzień. Właśnie dziś jej życie pęka na pół. Zaciśnięta kurczowo dłoń rozpaczliwie próbuje się sprzeciwić. Dookoła weselny tłum a ona ściska rąbek sukienki, jak koło ratunkowe.


Gdzieś dalej stoi ta druga. Stoi samotnie. Jej czerwona suknia i welon przywodzą na myśl dorodny kwiat w ogrodzie. W złotych ornamentach wesoło tańczy słońce. Stoi spokojna i piękna jak kwitnąca gwiazda betlejemska. Dzień zaślubin to dla niej wigilia. Wigilia nowego życia. Jak wszystkie panny młode w Nepalu zostawia dziś za sobą wszystko co ma: rodzinę, dom, własny kąt i osobiste rzeczy. Dostanie wszystko nowe. Od jutra nowy dom, nowa rodzina, nowe życie. Zapomni co miała. 



Obok otoczony wianuszkiem kolegów stoi jej pan młody. Ubrany w jasny garnitur, na głowie ma nepalską czapkę w pastelowych kolorach. Jego uśmiech też jest pastelowy. Wypełnia go delikatność i szczerość.



Przyjemnie na nich patrzeć. Jeszcze osobno, ale już razem. Łączy ich świątynny bruk, kwiatowe wieńce na szyi i ceremonia zaślubin.

Podchodzę bliżej. Życzę jej szczęścia, tak jak umiem uśmiechem, gestem, obcym słowem i całym mnóstwem dobrych myśli. Nasze oczy spotykają się na chwilę. Pytam czy mogę robić zdjęcia. Potem długo patrzę na nich przez obiektyw aparatu. Wierzę, że mogą być szczęśliwi, mimo że prawdopodobnie wcale się nie znają. 

W Nepalu wciąż większość małżeństw jest aranżowana przez rodziców a randki młodych wciąż jeszcze nie są społecznie akceptowane.

Znów patrzę na tę pierwszą. Stoi tuż obok przyszłego męża. Nie potrafię odnaleźć w nim obietnicy szczęścia. 



Otacza ich rodzina i znajomi. Mimo czerwieni swej sukni panna młoda nie wydaje się być kwitnącym kwiatem. Jest piękna ale zbyt dużo w niej smutku. Swój ból nie schowała dość głęboko a kwiaty w ogrodzie kwitną radośnie.

Czerwony welon przysłania sporą część jej twarzy i czarne włosy upięte w duży kok. Dostrzegam jak jest młodziutka. Mocny makijaż niewystarczająco zaostrza dziecięce rysy. Na czole, tuż nad gęstymi brwiami czerwieni się tika. Przychodzi mi na myśl, że to kropla krwi wołająca o pomoc. 

W Nepalu dziewczynki wydaje się bardzo wcześnie za mąż.


Chciałabym i jej życzyć szczęścia. Nasze oczy nie spotykają się jednak. Skulona, zgarbiona, patrzy w ziemię. Nie widzi nic, ani nikogo. Jakby jej tu nie było. Tylko ciało posłusznie poddaje się rytuałom. Przez chwilę obserwuję ceremonię mycia nóg. Ustawiono misy, dzbany i inne potrzebne akcesoria. Patrzę jak powolnym gestem zdejmuje buty. Spod sukienki wysuwa stopy. Hennowe ornamenty przyciągają wzrok. Podobne misterne tatuaże zdobią jej ręce. Myślę o zwyczaju malowania ciała panny młodej. Kobiecy krąg pełen radości, empatii, współczucia czy raczej podpowiedzi jak żyć w nowym życiu?


Jakoś żyć trzeba. Poznać, pokochać i odnaleźć swe miejsce w domu męża, cieszyć się tym co się ma i być szczęśliwym kiedy tylko się da.

Wypełniają mnie sprzeczne uczucia. Stare miesza się z nowym, szczęście gubi się w życiowych wątpliwościach, ból miesza z nadzieją a troska z wiarą w mądrość wszechświata. 

Nasze podróżowanie trwa. Jedziemy dalej. Dwa nowe życia, dwie panny młode zostawiam w świątyni. Nie na długo jednak. Wieczorem zanim zasnę znów mam je przed oczami, ich nadzieje i szczęścia, czerwień ślubnej sukni, spuszczony wzrok i kurczowo zaciśniętą dłoń. Nie mogę zasnąć. Uspokojenie przynosi mi niespodziewanie wizerunek byka. Trwa wciąż nieporuszony. Nie dziwi go nic. Z czasem wszystko się zmieni...

Świat pełen jest przeciwieństw.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...