Kto zabrał mi święta?


Dwa tygodnie do Bożego Narodzenia

a ja nie czuję zbliżających się świąt,
nie zachwyca mnie ustrojone miasto,
nie uśmiecham się na widok świętego Mikołaja,
w radio grają kolędy a ja nie śpiewam,
nie ma we mnie świątecznego nastroju,
nie czekam.
nie planuję,
nie kupuję,
nie cieszy mnie wszystko to
za co zawsze kochałam grudzień.

Nie,
nie jestem chora,
raczej nieobecna...


Nepal zabiera mi święta...

Wróciłam z kraju gdzie nie ma Bożego Narodzenia.
Nie ma kościołów, adwentu, śniegu na ulicach, po mieście nie chodzą Mikołaje.

Tam mieszkają inni bogowie.
Tam czeka się na inne święta.


Nepalczycy wyznają hinduizm, buddystów jest niewielu a chrześcijan nie ma wcale.
W sklepach nie ma świątecznych dekoracji,
nie słychać kolęd,
nie sprzedaje się choinek, bombek, światełek,
żadna reklama nie namawia do zakupu świątecznych prezentów.
W grudniu nic się nie zmienia,
łatwo zapomnieć o świętach, nie zauważyć, że już czas.

Powrót do kraju niczego nie ułatwia.

Dziesięć dni do świąt

Zdążyłam rozpakować walizki,
zgrałam zdjęcia na dysk,
wyczyściłam obiektywy,
przywiezione pamiątki znalazły swoje miejsca,
a ja
ciągle jestem tam.


Za moim oknem szaro i chłodno a tam świeci słońce,
przyjemnie ogrzewa ostre powietrze Katmandu,
gładzi ceglany bruk starego Patan,
rozświetla góry bożą jaskrawością
i drży w rytmie mantry Om Mani Padme Hum.

Daje radość i ciepło
a chmury spokojnie płyną po niebie
dokąd chcą.

Moje myśli nie płyną spokojnie,
chciałabym uciec stąd.


Tam wszystko jest intensywne
kolory, smaki, ruch uliczny,
zapach kadzideł, moje uczucia, bliskość gór.

Tam są szczyty co mieszkają w niebie.

Moja pamięć plącze się w teraźniejszości,
tu i teraz miesza z wczorajszym dniem,
wciąż zaglądam do pamiętniczka,
coś uzupełniam, dopisuję, doklejam,
rysuję.


Tydzień do świąt

Do tej pory święta same do mnie przychodziły. Powolutku krok za krokiem,
cichutko, niezauważenie, gdzieś od początku grudnia
atmosfera Bożego Narodzenia wnikała w moje serce i dom,
gościła w salonie, zaglądała do kuchni,
chodziła za mną do sklepu, słuchała muzyki, zapalała świece...

Smutek przytula się dziś do mnie
i prosi o pocieszenie.

Parzę zimową herbatę,
jest dobra na wszystko.
Powietrze wypełnia aromat imbiru i goździków.
Kubek ogrzewa moje dłonie a każdy łyk
ciepłem wypełnia mnie do środka.
Zapachniało piernikiem.
Zima puka do okien.


Odkładam pamiętniczek na najwyższą półkę.
Czas pożegnać Nepal.

Biorę notes i ołówek. Zaczynam planowanie.
Trochę późno, wiem...
Obok listy spraw do zrobienia rysuję świątecznego renifera.
Uśmiecha się do mnie.
W łapce trzyma prezent. Lubię niespodzianki.


Pięć dni do świąt

Rankiem czeka mnie całkiem miłe zaskoczenie.
Dziś w nocy przyszedł mróz.
Przyszedł i zamieszkał gdzieś w pobliżu.
Zaczarował świat na biało,
szronem pokrył każde źdźbło trawy
a na szybie zostawił dla mnie
odcisk setek mroźnych gwiazdeczek.
Teraz srebrzą się i mienią zalotnie.
Małe klejnociki.

Wszechświat mi sprzyja
a grudzień powoli staje się grudniem


Odnajduję świąteczne płyty. Na bok odkładam
te z polskimi kolędami, one muszą poczekać do Wigilii
ale na inne świąteczne piosenki jest już dobry czas,
najwyższy czas.

Znowu piekę pierniczki.
Znajduję sprawdzony przepis.
Dobieram składniki.
Widok świątecznych foremek porusza we mnie właściwą nutę,
moje serce  wypełniają świąteczne wspomnienia
a zapach pieczonego piernikowego ciasta
przyjemnie czaruje rzeczywistość.

Teraz już wiem
idą święta.


Dwa dni do świąt

Dom mieni się kolorowymi światełkami,
na drzwiach wisi bożonarodzeniowy wieniec.
W pobliskim sklepie oglądam gwiazdy betlejemskie.
Gdy na nie patrzę znowu przez chwilę
jestem w Nepalu
przy ich ogromnych krzakach,
pięknych, imponujących ale zupełnie nieświątecznych.

Dziś wolę być tu, we własnym domu.
wypełnionym oczekiwaniem na najpiękniejsze święta w roku,
gdzie już jutro zabłyśnie choinka
i znowu jak co roku będę
wypatrywać pierwszej gwiazdki a potem
słuchać kolęd i godzinami gapić się na ulubione bombki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...